Witam, pomyślałem, że raczej rzadko trafia się nam okazja porównania samochodów sportowych różnych producentów, więc mam nadzieję, że z ciekawością przeczytacie o moich krótkich doświadczeniach z jazdy Porsche GT3 oraz Ferrari 430. Całość miała miejsce w szkole sportowej jazdy pod Paryżem.
Przejażdżki po torze (długość ok. 2km) zaplanowane zostały na popołudnie, więc dzień ciągnął się od rana niczym włoskie, długie spaghettii...krew buzowała w żyłach, a adrenalina z każdą godziną wypełniała swój niewielki zbiornik – w końcu nie codziennie można pojeździć Ferrari 430 i Porsche GT3.
Nareszcie wsiadam do autobusu i jazda na tor. Tylko 20km, ale kierowca wlecze się niemiłosiernie. A może tylko tak mi się wydaje ? Dojeżdżamy. Tor nie jest zachwycający. Ot, malutka szkółka jazdy. Standardowo tor przypomina wydłużony, wąski stadion. Po środku kilka budynków, kilka uliczek dojazdowych, a dookoła prosty tor – dwie dlugie proste po dwóch stronach terenu i oczywiście dwa zakręty na końcu każdej z nich. Z jednej jednak strony wjeżdża się wgłąb terenu. Ta dobrze, bo w przeciwnym przypadku byłyby tylko zakrety zawsze w prawo i dwie proste.
Na parkingu stoją...Lamborghini....2 Ferrari 430 oraz 2 Porsche GT3. Dzisiaj kilka okrążeń toru, z instruktorem na pokładzie, w tych dwóch ostatnich. Lambo tylko na pokaz.
Najpierw jednak zostajemy zaproszeni do malutkiej salki, gdzie łykamy co nie co teorii. Instruktor (wiek ok. 35-42) sprawia bardzo profesjonalne wrażenie. Spokojny, wysportowany i wiedzący o czym mówi. Bez zbędnych słów mówi o różnicach w budowie między GT3 i Ferrari 430, które wpływają na jazdę. Ferrari ma silnik bliżej środka, z tyłu za siedzeniami. Porsche – wiadomo – totalnie z tyłu. Ferrari dysponuje mocą aż 490KM. GT3 ma jedynie...415KM . Instruktor ostrzega, że w tych samochodach z gazem trzeba obchodzić się bardzo ostrożnie – każde nawet delikatne dotknięcie pedału powoduje reakcję samochodu. Mające silnik z tyłu GT3 wydaje się łatwiejsze do wprowadzenia w poślizg na zakrętach, jednak Ferrari ma dużo większą moc.
Następnie instruktor omawia cały tor i tłumaczy jak i kiedy zacząć hamować, kiedy zmieniać biegi, kiedy zacząć skręcać, kiedy wychodzić na prostą i przyspieszać. Tor jest do tego dobrze przygotowany. W każdym z tych trzech punktów (hamowanie-zmiana biegu, początek skręcania, punkt wychodzenia na prostą) są oznakowane odpowiednimi słupkami na torze. Na końcu prostych stoją tablice pokazujące ile metrów zostało do ich końca .
Bardzo mi się to podobało, bo nie jechałem totalnie na czuja, ale widziałem, oprócz wskazówek instruktora, jak należy jechać, której strony toru się trzymać, aby zrobić to szybko i sprawnie. Polecam takie ustawienie wskazówek na nasze przyszłe spotkania.
No dobra, w końcu czas na jazdę. Wsiadam najpierw do Porsche GT3. Piękna, czerwona maszyna. Instruktor nie za bardzo mówi po angielsku. Ale zrozumiałem, że jak mam zacząć hamować, to da mi znak klepiąc ręką w deskę rozdzielczą. Kiedy będzie potrzeba zmiany biegu, pokaże mi na palcach ręki. Ruszamy. GT3 ma sportowe fotele, twardo nisko i głośno. I odlotowo ! Ten samochód jedzie tak jak powinien jechać sportowy samochód – każde naciśnięcie gazu powoduje wyrywanie do przodu. Hamulce są jak to w przypadku Porsche po prostu doskonałe. Reagują błyskawicznie, ostro. Pierwsze okrążenie toru zapoznawcze, aczkolwiek na pierwszej prostej nie mogłem sobie odmówić, aby nie dodać gazu i zobaczyć jak zmienia się biegi w GT3. Oczywiście przekładnia manualna. Krótka, sportowa. Trochę mnie zaskoczyła (w Caymanie mam zwykłą manualną...chyba zmienię na krótką teraz, robią oficjalnie w serwisie Porsche), że tak szybko, precyzyjnie, z typowym dla Porsche ‘klikiem’. Dociągam do piątego biegu (ale bez żyłowania samochodu) kiedy słyszę, że coś wali w deskę rozdzielczą . Jeszcze nie nerowow, ale przypominam sobie, że mam hamować. Instruktor na palcach ręki pokazuje mi kiedy i jaki bieg mam wrzucić. Patrzę też na tor, bo słupki wskazują tor jazdy. Długi zakręt, a potem kilka następnych. Trochę zmiany biegów, hamowania. Trochę błędów z mojej strony – to przejazdu nie jest idealny, zmiana biegów też mi nie za bardzo wychodzi.
Ale samochód jest rewelacyjny. Nie czuję, że rzuca, że twardo – czuję, że czuję drogę, że każdy ruch kierownicą powoduje reakcję. Każda najmniejsza próba zarzucenia tyłu daje się błyskawicznie odczuć na plecach. GT3 to rewelacyjna maszyna. W moim turystycznym Caymanie nie czuje się drogi tak dobrze jak w tej czerwonej bestii. No, ale została przygotowana do wyścigów, więc porówniania nie do końca są ‘fair’w stosunku do Krokodyla.
Dojeżdżamy do kolejnego zakrętu. Wcześniej była krótka prosta. Klepanie w deskę rozdzielczą jest jakby bardziej nerwowe . Słyszę, że coś instruktor do mnie mówi, trochę głośniej niż na początku, po francusku. Nie rozumiem ...więc wyjście na prostą i rura !!! Na końcu długiej prostej klepanie w deskę jest już nerwowe i brzmi niczym seria z karabinu maszynowego. Czemu on się tak denerwuje ? nawet na publicznych drogach szybciej się jedzie na zakrętach. Ale zwalniam i skupiam się na torzej jazdy. Intruktor rozumie podstawowe słowa, więc pokazuje mi gdzie mam jechać, bliżej lub dalej od słupka.
Ciekawe, że sam pojechałbym kilka zakrętów zupełnie inaczej...no cóż, widać, że jestem totalnym amatorem. Kolejne okrążenia toru mijają tak szybko, że nie mogłem uwierzyć, że to koniec.
Podsumowując, GT3 świetnie trzyma się drogi, doskonale reaguje na gaz i hamulec. Hamulce mocne, zdecydowane, ale nie agresywne (co prawda nie docisnąłem ani razu na maksa). Auto świetnie się prowadzi – na kierownicy wyczuwałem wszelkie wahania tyłu. Po prostu rewelacja.
Uuuff....chwila oddechu...Adrenalina wylała się uszami, ale szybko wraca do poprzedniego poziomu. Przede mną...Ferrari 430. Prawie 500KM !
Śliczne, jak to włoskie auto, czerwone. Niby niegroźne, ale wystarczy popatrzeć przez tylną szybę na silnik, aby wiedzieć, że to bestia. W Ferrari biegi zmienia się łopatkami przy kierownicy. Nie ma sprzęgła. Gaz i hamulec. Instruktor mówi po angielsku, więc jest szansa na więcej wskazówek. Przy kierownicy jest możliwość zmian ustawień samochodu. Sport, Race (!!) i kilka innych. Pogięło ich ??? przecież ta bestia sama w sobie jest sportowa i wyścigowa, a jeszcze można coś pozmieniać. Z tego co widzę, to ustawienie mamy standardowe, turystyczne .
Wciskam pedał hamulca, naciskam przycisk Start Engine i....wiadomo co mi się ciśnie na usta . Dźwięk jest odjechany. Od razu nabiera się szacunku dla mocy tego samochodu. Czuje się, że te 490 czarnych (lub czerwonych w przypadku tej wersji) koni aż gotuje się, by wyruszyć w pogoń za wiatrem. Ruszam, już ostrzej, bo znam tor (no powiedzmy, że znam
). Pierwsza dluga prosta i rozpędzam się na maksa. Ten instruktor nie wali w deskę rozdzielczą, jest mniej nerwowy i chyba wyczuł, że trochę wiem o co w tym chodzi, więc pozwala na więcej. Wchodzę w kilka krótszych zakrętów szybciej niż w GT3, ale Ferarka trzyma się drogi jak przyklejona. Nie dała się wyprowadzić z równowagi, mimo, że próbowałem lekko dociskać gaz, aby to sprowokować. Na kolejnej prostej 490 koni pokazuje juz pełnię swoich możliwości. Instruktor cierpliwie pokazuje kiedy zmieniać biegi, poprawia tor jazdy. Po raz kolejny krótkie zakręty. Doganiamy kolegę w drugim Ferrari. Idzie mu całkiem nieźle. Proponuję, że pojedziemy trochę wolniej, aby on odjechal. Ale instruktor stwierdza krótko, że możemy go wyprzedzić. No to rura ! Coś niesamowitego jak to auto zwija się do wyścigu. Czuje się lekkość, moc i już wiem jaki jestem malutki, bo dociskam gaz tylko do połowy. Trzeba mieć naprawdę duże doświadczenie, aby zapanować nad tą bestią. A i tak nie wiem czy to jest możliwe. Czuje się, że każdy najmniejszy błąd może dużo kosztować .
Na kolejnej prostej, po wyjściu z zakrętu, decyduję się wyprzedzić kolegę w drugiej 430-tce. Do połowy prostej nie daje się ! Potem chyba odpuścił. Ja nie . Trzymałem do końca. Tym razem mogłem poznać hamulce Ferrari. Sprawiły wrażenie, że są miększe niż w GT3. Samochód hamował bardzo szybko, ale miałem wrażenie, że jednak trochę ‘płynie’ do przodu. Mimo wszystko, rewelacja. Kolejne kilka zakrętów i niestety koniec jazdy...
W sumie, Porsche GT3 wypadlo w moim mini teście lepiej. To tylko moja percepcja. Oczywiście, czuło się, że ma mniej mocy, ale lepiej czulem w nim drogę, hamulce były bardziej zdecydowane. Za to moc Ferrari jest oszałamiająca. Piękne auto, fantastycznie do prowadzenia, a jednak gdzieś ogólnie dało się odczuć, że Porsche jest lepiej wykonane.
A na koniec kilka pamiątkowych zdjęć, chwila oddechu i patrzę z iskrą w oku na stojące na parkingu....Lamborghini . Może następnym razem....