Ja mam trochę uraz po tym jak mi sąsiad z podwórka z Ursynowa zapieprzył Garbusa, na którego harowałem przez trzy miesiące wakacji w Stanach po 17 godzin dziennie. Uruchomiłem wszystkich możliwych znajomych i po tygodniu kumpel powiedział, że widział podobnego w Milanówku ale to pewnie nie mój. Pojechałem okazało sie, że mój. Pobiegłem na Policję, zatrzymaliśmy typa okazało się, że miejscowy blacharz - numery były już przebite, etc. Policja przez pół roku nie chciała mi go oddać bo "nie było dowodów, że to mój". Nie muszę chyba tłumaczyć w jakim był stanie po staniu pół roku na parkingu policyjnym. Jedyna satysfakcja to mina sąsiada jak mnie zobaczył po pół roku znowu w tym aucie. Nie mam żadnego dowodu, że to on zrobił ale jego spojrzenie wtedy było bezcenne

no wiec reasumując wolałbym się jakoś zabezpieczyć tym bardziej, że wartość auta trochę większa niż VW.