moulay napisał(a):
Nie polecam kupna pierwszego zabytkowego samochodu tylko ze względu na późniejszą jego wartość . Tu trzeba duużo serca,pasji,czasu,wiedzy i jeszcze więcej pieniędzy.Pot ,krew i łzy ale zabawa jest przednia, pod warunkiem że najpierw musi być to "coś" + budżet z gumy
Absolutnie tak.
Tym bardziej że 356 jest bardzo trudnym autem do odbudowy blacharskiej.
To nie jest tak że wymieni sie podlogi za 500eur. To jest najbardziej proste i zludne.
To strasznie skomplikowane auto w zamkniętych profilach. Bardzo twarda węglowa blacha.
Trzeba to dobrze znac aby zrobić to dobrze. Auta z usa sa oblożone kitem po calości i dopiero po piaskowaniu lub kwasie wychodzi realna diagnoza.
Mechanicznie to nie jest trudny woz ale ma też swoje zagwostki.
Jaki pierwszy klasyk do odbudowy to na pewno nie jest prosty temat.
nie zgodze sie co do maching silnika ze obniza wartośc o 15 %.
W 356 silniki były tasowane jak rekawiczki nawet w oryginalnych serwisach.
Duzo 356 ma tzw industrial engine który też nie jest zły.
Jezeli auto jest zrobione super i nie jest matching to wciaż jest dużo warte.
To nie jest 911. Tam matching ma znaczenie.
Bardzo czesto w 356 sa stosowane rozwierty na gownianych tlokach z chin czy Brazylii na 1920 albo 1700.
Oczywiscie zeby takie rozwiert mial sens musi być zmieniony walek oraz gazniki na S40.
Czego juz nikt nie robi...
Bak kosztuje 500e i jest od reki u kazdego kto handluje czesciami do 356.
Podejrzewam ze ten belkot z ogloszenia wlasnie z tego wynika.
Dokladne zdjecia na niewiele sie zdadzą dla laika.
Takie auto musi obejrzec ktoś kto zjadl na tym zęby.