Sprzedam moje 924 Turbo (931). Rocznik 1979, I seria, silber metallic. Żółte blachy.
Auto kupiłem od członka PCP, znane jest na forum 924.pl (
http://www.924.pl/forum/viewthread.php? ... rowstart=0) - więc nie będę się szczególnie rozpisywał. Daje naprawdę wiele frajdy z jazdy - uwielbiam jego turbodziurę.
Stan moim zdaniem co najmniej dobry. Na bieżąco starałem się usuwać i naprawiać wszystkie ew. usterki tego zabytkowego auta.
Nie ukrywam - kilka rzeczy jest do zrobienia. Głównie poprawki blacharsko lakiernicze. Z kwestii mechanicznych - w komplecie jest druga skrzynia (w częściach, większości nowych), trzeba ją podmienić na obecną, w której synchronizator dwójki pada (ja z tym żyję, ale dla 100% przyjemności z jazdy warto to zrobić). Do tego jest problem z serwem hamulcowym - mam jakieś używane do wymiany, ale może wystarczy wymienić zawór na serwie.
Oczywiście znajdzie się też trochę pierdoł - jak to w 36 letnim samochodzie. Nie wysuwa się antena, nie działa ogrzewanie tylnej szyby, szyba kierowcy (elektryczna) opuszcza się, ale przy podnoszeniu trzeba jej pomóc ręką (szybę aktualnie próbuję ogarnąć). Trzeba też wyregulować zamki klaposzyby (bolce są nowe, ale źle wyregulowane). Parę takich kwestii się znajdzie.
W zestawie: wspomniana skrzynia, druga tapicerka (oryginalna, w kratę), jedne drzwi, kilka pierdółek, typu nowa pompa paliwa, wysprzęglik, itp.
Cena wywoławcza: 5000 euro. Do negocjacji.
Szczegóły: 601 65 56 13 lub tomasz (małpa) klecor (kropka) pl
Dużo? Tak, mam świadomość, że cena jest wysoka - zwłaszcza, że kilka rzeczy trzeba zrobić. Z drugiej strony - ile jest 931 pierwszej serii w Polsce?
Lubię to auto i cholernie mi go żal. Nie mam ciśnienia na sprzedaż, mam dla niego na zimę garaż, ale z też wiem, że jego dni w mojej rodzinie są policzone... Dlatego jeśli znajdzie się ktoś, kto o niego zadba i włoży w to auto trochę serca (i pieniędzy) - to się go pozbędę. Szczęśliwemu nabywcy dorzucę oczywiście ujebanego smarem, krwią i potem Haynesa.
Sprzedaję ponieważ:
1) przerzuciłem się na rower - serio, do pracy mam 5km drogą przy plaży, a rowerem jestem co najmniej 10 minut szybciej niż samochodem.
2) nie mam dla Prosiaka czasu - w zasadzie to grzeje miejsce na parkingu, bo to nie jest rodzinne auto. Do tego pierdoły typu serwo czy szyba czekają od pół roku na wolne popołudnie.
3) niebawem powiększy mi się rodzina - więc Prosiak zupełnie straci rację bytu. Dwójki dzieci z przodu nie posadzę
Pozdrawiam,
Tomek