No i się filozoficzne rozważania zrobiły. Problem z Twoim rozumowaniem jest taki, że wychodzi z "jedynie słusznego założenia", że silniejszy ma zawsze rację. Zawsze silniejszy może pójść do drugiej strony, dać w pysk i sprawa załatwiona, prawda? A co jak ta słabsza strona ma rację? Została poszkodowana i jeszcze po pysku dostała. Ot Twoja sprawiedliwość, od której broń nas Panie Boże - nie wszyscy są osiłkami, którzy sobie poradzą. A to że nasz wymiar sprawiedliwości działa jak działa to narzekajmy na niego ile wlezie.
PS. Oczywiście nie znam a jednej ani drugiej strony rzeczonego sporu, ot tak sobie filozofuję.