Wczoraj w nocy, zdecydowanie przedwcześnie odszedł Marcin Turski
https://www.sport.pl/Rajd/7,131932,2605 ... 6-lat.htmlPoznałem Marcina ponad 25 lat temu w Dębkach lat 90-tych nad morzem, kiedy poznańską ekipą zapoznaliśmy się z ekipą warszawsko-łomiankowską (dość specyficzny układ w tamtych czasach by dwa towarzystwa z niekoniecznie zaprzyjaźnionych miast zapoznały się ze sobą i super spędziły wspólnie wakacje...) Później spotykaliśmy się wielokrotnie, kiedy swoim chyba jasnogroszkowym maluchem z naklejką Castrola na masce w klasie N-126 na Torze Poznań dopingowany przez swoją przeuroczą partnerkę (w tamtym czasie właścicielkę Suzuki Samurai, również mocno petrol head > ci co wiedzą, wiedzą o kogo chodzi...) walczył jako jeden z najmłodszych w stawce o tytuł Mistrza Polski, który chyba po trzech sezonach wywalczył. Kupę lat się nie widzieliśmy a potem znajomość się odnowiła: szkolenia firmowe w korpo dla pracowników terenowych jak bezpiecznie prowadzić auto, spotkałem go też jako instruktora na jednej z naszych imprez klubowych. Pojawiał się na nich jeszcze kilka razy i dzielił się z nami swoim sportowym doświadczeniem... Szkoda chłopaka, niemalże mój rówieśnik, na pier...ę
R.I.P. !!!
Ps. Tak go zapamiętam, zawsze „szelmowsko” uśmiechniętego z lekko rozbieganymi oczyma....