Zrobię niezły odkop, ale skoro temat i tak z gatunku OT, to chyba wybaczycie
Ja ma dwie największe motoryzacyjne wpadki:
1. jakieś 8 lat temu, gdy chodziłem do liceum, siostra pożyczyła mi swój służbowy samochód pod warunkiem, że pojadę z nim do serwisu na przegląd. Po jego zakończeniu stałem jeszcze kilka minut na parkingu przed serwisem blokując wyjazd innemu autu. Niewiele myśląc wsiadłem i cofnąłem raptem o metr, bo tyle wystarczyło, by tamten przejechał.
Niestety ledwo tylko spojrzałem w lusterko, co zaowocowało delikatnym "oparciem się" na otwartych drzwiach nowego Renault Espace.
Reasumując - u mnie tylko ryska 3cm na tylnym zderzaku, a w Renault do wymiany całe drzwi (bo wykonane z jakichś sztucznych materiałów, a odłamał się z nich mały fragment) + przywracanie pierwotnego kształtu przedniemu słupkowi.
Problem polegał na tym, że nie byłem uprawniony do prowadzenia samochodu służbowego siostry, więc miałaby problemy przy zgłaszaniu czegoś takiego, więc trzeba było załatwić, że niby mój ojciec stuknął swoim samochodem :/ Ehh, ciężko potem było.
2. Zrobiłem też totalną głupotę, do tej pory nie wiem jak to się stało. Jechałem prosto z ulicy podporządkowanej przez skrzyżowanie w kształcie odwróconej literki "L" - musiałem ustąpić pierwszeństwa wszystkim. Rozejrzałem się w obie strony, przepuściłem gościa z lewej, ale temu z prawej nie wiedzieć czemu nie ustąpiłem i jeszcze na niego trąbnąłem i w tym momencie zorientowałem się co zrobiłem.
Co ciekawe tuż za mną jechał radiowóz, który oczywiści widziałem i tuż za skrzyżowanie już sam grzecznie zjechałem na pobocze, żeby przyjąć mandat. Na szczęście udało się bez mandatu, zobaczyli, że sam jestem w szoku po tym, co zrobiłem