....przytrafiła mi się dziś. Opowiastka na sezon ogórkowy.....mogła być ze skutkiem śmiertelnym......
Kilka dni temu przesympatyczny redaktor TVN Turbo przyprowadził swoje cacuszko do przeglądu...takie tam....jakieś wycieki oleju (bo jakżeby nie
), hamulce co przez rok się zastały itp......auto przyjechało lawetą...prosto, jak się zdaje od tapicera, czy lakiernika??? Przegląd wykonany, jazda próbna - gaz-hamulec-gaz-hamulec- lewo-prawo-lewo-prawo- I-II-III-...koniec uliczki, na skrzyżowaniu zawracam- gaz-hamulec-II-lewo-prawo-III-hamulec-lewo-prawo.....wjazd na podwórko.....jakoś tak kierownicą zatelepało.....stop przed garażem...i.....szok !!!! kierownica spada z kolumny.....okazało się, że pod nakładką-klaksonem....brak nakrętki !!!!! Ktoś szalenie mądry, tak sobie założył kierownicę i już......
Czy wsiadając do jakiegoś auta sprawdzacie, czy kierownica - która na pierwszy rzut oka wygląda normalnie- jest przykręcona ? Jeżeli nie - to sprawdzajcie - poszarpać, poobijać
nie zaszkodzi...wygląda dziwnie - co tam, życie ważniejsze !
( nie dotyczy samochodów z "poduszką"...tu nie walić w kierownicę
)