Zima nie lubi bezczynności, zawsze trzeba coś robić
Cały letni sezon zmagałem się z piszczącym zawieszeniem przednim- luz na sworzniu głównego wahacza. Z racji wieku (1997r) decyzja padła na wymianę wszystkich możliwych wahaczy.
Do wahaczy dołączyły oczywiście łączniki stabilizatora gumy stabilizatorów przód i tył, oraz końcówki drążków kierowniczych tak, żeby przez kolejne lata już nie wracać do tematu.
Przed składanie oczywiście wyczyszczone wszystkie osłony oraz przylgnie tarcz i kół.
Amortyzatory były wymienione zaraz po zakupie, więc dołączyły tylko sprezyny Eibach, żeby trochę posadzić auto. Przy składaniu wyczyściłem oslony odboje. Łożyska górne wyczyszczone w benzynie i nasmarowane. Auto siedzi 4 cm niżej, co wydaje się dobrym ruchem, bo seryjne zawieszenie jakieś za wysokie mi się wydaje.
Przed
Po
Jeszcze przed jakąkolwiek jazda, jedynie postawione na ziemi, więc pewnie coś się jeszcze "ubije".
Jak tylko pogoda dopisze, to jedziemy na geometrię.
Seryjne, czarne zaciski działały bardzo dobrze, ale niestety nie wyglądały już najlepiej- schodził klar.
Zaciski pojechały do g-brakes na pełną regenerację (czyszczenie, malowanie, cynkowanie itd). Roznica jest widoczna
Przy okazji, skoro tak trzeba odpowietrzac układ, to wleciały nowe przewody hamulcowe śladowe.
Oczywiście podczas składania cześć spinek pękła, części brakowało, zgubiłem nawet jedna nakrętkę główna od wahacza :p. Wszystkie braki oczywiście uzupełnione. Czekam jeszcze na tylną osłonę podwozia.
Na koniec grubych prac serwis olejowo filtrowy i można się zabierac za kosmetykę
Nowe koła już dogadanie, więc wpadna na auto.
Wyblakłe plastiki zewnętrzne już ogarnięte, ale muszę zrobić fotki, żeby się pochwalić.
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk