Witam serdecznie
Potrzebuje Waszej pomocy/porady. Opowiem szybko o co chodzi. Miałem problem z pompą wspomagania. Oddałem auto do serwisu, wymienili pompę(na regenerowaną) i zregenerowali maglownicę.
Trwało to ponad miesiąc, ale się udało. Wszystko działało 3 tygodnie. Rano odpalam auto i znowu pompa wyje. Zaglądam do środka, wywaliło płyn wspomagania. Dolałem i
odstawiłem auto z powrotem. W czwartek pan z serwisu dzwoni, że auto jest gotowe(problem ze zbiorniczkiem wyrównawczym płynu i jakiś wężyk).
Pojechałem odebrać, pompa nie wyje, kierownica chodzi ok. Wyjeżdżam dalej staję na światłach i widzę, że falują obroty, wcześniej tego nie było, więc mówię sobie podjadę na drugi dzień do nich, żeby sprawdzili (odebrałem jak kończyli pracę, więc nie było możliwości wrócić od razu).
Rano pojechałem do pracy, obroty falują. Wyszedłem wcześniej z pracy, jadę do nich.
I teraz najgorsze, po jakimś 1 km zaświecił się check engine i totalny spadek mocy, więc zjechałem w boczną uliczkę. Zgasiłem, odpalam po kilku minutach, a tu stuki w silniku!???
I teraz pytanie... Zbieg okoliczności, czy coś mówiąc kolokwialnie spieprzyli?
Olej wymieniany co 8-10 tyś, auto nigdy nie katowane. Mam go 12 lat.
Doradźcie coś, bo jestem załamany
Pozdrawiam
Grzesiek