Kilka lat temu w Auto Świecie była tabela zawyżeń prędkości samochodowej
porównywanej z radarem.
Był to numer 24/01 stona 40
"To ten artykuł
Oko w oko z oszustem
Odchylenia wskazań prędkościomierza
Nawet w nowoczesnych samochodach prędkościomierz nigdy nie podaje dokładnych
wskazań. Na ile wiarygodna jest samochodowa "szafa"? Dlaczego pomiar
szybkości instrumentami pokładowymi jest tak trudny?SPONSOR WYDRUKUPierwsze
własne samochody to z reguły auta stare, a przynajmniej przestarzałe.
Powiedzmy: "maluchy". I niezależnie od ich stanu technicznego oraz danych
fabrycznych stale są tematem dumnych wypowiedzi młodocianych posiadaczy:
"Lekko idzie złoty dwadzieścia!"
Oznacza to, oczywiście, jakoby zajeżdżony do nieprzytomności sprzęt, nabyty
za zaoszczędzone lub wyproszone od rodziców półtora tysiąca złotych,
potrafił bezproblemowo i bez pomocy wiatru lub holu osiągnąć 120 km/h.
Pięknie! Teraz weźmy poprawkę na przechwałki, dodające w opowieściach co
najmniej 20 km/h, i mamy wskazanie prędkościomierza równe 100 km/h, a więc i
tak prędkość ogromną - szczególnie jak na stary samochód klasy... Powiedzmy:
bezklasowy.
Ale nawet jeśli prędkościomierz auta rzeczywiście pokazuje "setkę", nasz
przykładowy stary "maluch" jedzie naprawdę jakieś 85-90 km/h. Bo
prędkościomierze, szczególnie starsze, są równie precyzyjne jak zegary
słoneczne.
Skąd ta różnica, sprawiająca, że określenie "szybkość według wskazań
prędkościomierza" stanowi samookłamywanie się?
Pierwszym powodem jest sama metoda pomiarowa. W starych konstrukcjach
(idealny przykład to pierwsze auto większości dzisiejszych 40-latków w
Europie Zachodniej, czyli Volkswagen "garbus") prędkość mierzona była na
piaście koła. Każdy jej obrót był mechanicznie przekazywany wałkiem na
prędkościomierz. W takim systemie duże odchylenia są wręcz rzeczą naturalną.
Dlatego od wielu już lat (także w "maluchu") pomiar prędkości odbywa się na
wałku zdawczym skrzyni biegów. Odczyt przekazywany jest albo po staremu -
wałkiem lub cięgłem elastycznym w pancerzyku (funkcjonującym tu również tak
jak wałek), albo elektronicznie - przewodem. Dzięki temu pomiar jest o wiele
dokładniejszy, ale i tak daleko mu do precyzji.
Wiedzą o tym doskonale także ustawodawcy i policja. W Unii Europejskiej
obowiązuje dyrektywa Komisji Europejskiej 77/433/EWG, dopuszczająca
generalnie tylko zawyżanie pomiaru przez prędkościomierz. Nie może on więc
nigdy pokazywać odczytu niższego od prędkości rzeczywistej.
W Polsce odwołujemy się do Polskiej Normy, ustalającej wielkość
dopuszczalnego błędu granicznego obliczanego według wzoru (PN-92/S-95020).
W skrócie oznacza ona, że w przypadku prędkości rzeczywistej 50 km/h,
wskazania prędkościomierza mogą się różnić maksymalnie o 9 km/h, a przy
prędkości 100 km/h maksymalnie o 14 km/h. Są to wartości bardzo różne.
Czy jednak pomiar prędkości rzeczywistej pojazdu jest aż taką sztuką? Czy
niedokładność wskazań ma uzasadnienie techniczne lub systemowe? Otóż od
strony technicznej pomiar nie jest problemem, ale precyzja jest strasznie
droga. Takie urządzenie, jakie wykorzystano do opisywanego testu, kosztuje
około 30 tysięcy złotych. Służy ono do pomiaru przyśpieszeń, elastyczności i
prędkości maksymalnej badanego samochodu. Wskazania swe opiera na kilku
zsynchronizowanych ze
sobą komputerowo i wzajemnie kontrolujących się metodach pomiaru, między
innymi laserowej i w oparciu o efekt Dopplera.
Ani jednak ustawodawcy, ani policja, ani producenci czy klienci nie domagają
się takiej precyzji, wszystkim wystarcza pewna tolerancja wskazań. A ta musi
być całkiem duża.
Bo nawet pomiar dokonywany na skrzyni biegów jest uzależniony od przeróżnych
wartości, jak choćby od wymiarów opon. Wystarczy zmienić markę ogumienia, by
zmienił się obwód całego koła. Co prawda tolerancje wytwórcze producentów
opon są niewielkie, ale mimo wszystko są - wynoszą według przepisów od plus
1,5 do minus 2,5 proc. Ponadto poważne są różnice między oponami letnimi a
zimowymi (inna charakterystyka składu chemicznego gumy i bieżnika oznacza
inne ugięcie i ponownie zmianę mierzonego obwodu koła).
Z czasem zużywa się bieżnik, co także zmniejsza obwód opony. A nieprawidłowe
ciśnienie powietrza? A zmiana obciążenia samochodu? A zmiana rodzaju
bieżnika? Inna rzeźba to inna powierzchnia toczenia! A tolerancja wytwórcza
prędkościomierzy? Na niej samej mamy do czynienia z odchyleniami sięgającymi
półtora proc.!
I wszystko to razem albo się kompensuje, albo sumuje. Dlatego też
rzeczywista prędkość, z jaką jedziemy, na podstawie wskazań prędkościomierza
może być tylko szacowana.
Bardzo chętnie powołują się na to "ściganci" zatrzymani przez policję z
radarem. Twierdzą bardzo chętnie, że "licznik kantuje!". Ale niewiele mogą
na tym zyskać, bo prędkościomierz nigdy nie pokazuje mniej, niż jedziemy
naprawdę. A przynajmniej nie powinien, chociaż... Przykład Toyoty Yaris jest
zastanawiający, na szczęście jednak absolutnie wyjątkowy. Niemniej
funkcjonariusz "drogówki" z radarem zawsze pamiętać musi, iż jego radar
także... podlega tolerancji wskazań! Do trzech procent! I musi być
regularnie kontrolowany, o czym zaświadcza specjalny certyfikat o spełnianiu
warunków dokładności (czyli i tolerancji) pomiaru.
Kto chce wiedzieć, jaki rzeczywisty błąd odczytu ma jego prędkościomierz,
może go sprawdzić w warsztatach posiadających urządzenia podobne do naszego
testowego.
Można takie znaleźć wśród najlepszych serwisów fabrycznych lub zajmujących
się tuningiem samochodów. Oczywiście, można też liczyć słupki przydrożne i
mierzyć czas na stoperze; przy prędkości 100 km/h minięcie 10 słupków (1
kilometr) powinno w idealnych warunkach trwać 36 sekund, ale... Ale przecież
i pomiar czasu (dokładność zegarka czy stopera), i ustawienie słupków także
podlegają pewnym tolerancjom!
Przyczyny odchyleń
Wpływ tego parametru jest oczywisty. Mniejsze ciśnienie zmniejsza obwód
koła, większe zwiększa. Podobnie jest przy różnych rodzajach opon: inna
rzeźba bieżnika, inna forma barków opony wpływają na obwód koła.
W istniejących samochodach możemy mieć do czynienia z dwoma rodzajami
liczników: tradycyjnym i elektronicznym. Tradycyjny prędkościomierz
otrzymuje dane z przekładni pobierającej obroty z wałka zdawczego skrzyni
biegów, po czym na zasadzie magnetoelektrycznej (bezstykowej, w oparciu o
powstawanie prądów wirowych) zamienia je na wskazania na liczniku. W miarę
wzrostu obrotów zwiększają się opory układu, co wywołuje także błędy
wskazań. Prędkościomierz elektroniczny (wskaźnikowy lub cyfrowy) ma budowę
identyczną z woltomierzem, a więc najprostszym elektrycznym instrumentem
pomiarowym. Jedyna różnica to sposób wyskalowania - mówi nam on nie o
wysokości napięcia w sieci elektrycznej, ale o prędkości obrotowej wałka,
czyli również samochodu. Na precyzję obu instrumentów - poza dokładnością
wykonania - wpływ mają także takie czynniki, jak np. bezwładność wskazówki i
opór sprężynki powrotnej."
liczniki mają to do siebie...również te z przebiegiem
Dajmy na to mamy
przebieg wg licznika 20 tysiecy a tak naprawde to autko
przejechalo 18 500-19 000 km... (zależnie od redniej
predkosci) a juz nie mówię o "kręconych" hehehehe