Racja, pewnych samochodow sie nie kradnie
Pamietam historie z mojego malego miasteczka.
Jakiemus kolesiowi spod dyskoteki zwineli autko.
Po chyba 2 dniach dowiedzial sie ze stoi do rozebrania w jakiejs dziupli w okolicznej wiosce. A ze koles nie byl praworzadnym obywatelem to zebral swoich ziomkow, wpakowali sie chyba do 4 czy 5 aut (po 5 osob w kazdym) i pojechali odebrac co swoje
Pamietam rowniez jak nasz ksiadz opowiadal kiedys na lekcji - pracowal kiedys w wiezieniu.
Pewnego dnia ukradli mu radio z samochodu (wybili szybe itp). A jak to w wiezieniu siedza rozni ludzie, kiedys mu sie przypadkiem wymsknelo przy ktoryms z "wazniejszych wiezniow" ze mu okradli auto, co zostalo skomentowane na zasadzie "niech sie ksiadz nie przejmuje, radio sie znajdzie". Po paru dniach w samochodzie na fotelu znalazl swoje radio, koperte z przeprosinami i gotowka za zniszczenie szyby...