Od niedzieli jestem posiadaczem wymażonego 944. Kupiony u Komancza. Silnik 2.7, rocznik '89, przebieg 240 tys.
Już w drodze do domu z Lublina strzelił pzrewód paliwowy zasilający liswę wtrysków. Niedziela, godz. 16:00, już prawie ciemno, na dworze -18st.C. To myslę nieźle się zaczyna. Ale znalazłem gościa z warsztatem przy domu (dzięki dobry człowieku za pomoc) i poturlałem się dalej. Na miejscu wyminiłem wężyk i jest OK.
Poza tym przykrym incydentem jestem bardzo zadowoloy i oby tak dalej
Zdjęcia te bez rejestracji, to jeszcze u Komancza, a to w garażu to najświeższe.
pzdr
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników