Mam bardzo dobrego kumpla pracującego w serwisie BMW. To nie problem EGR tylko ogromnej skali której BMW nie potrafi podołać. Więc serwis tak działa systemowo. Klienci po samochody przychodzą z policja, bo tak jak w artykułach samochody stoją tygodniami bez części, auta zastępcze dawno się skończyły, a serwisy namawiają do zabierania samochodów na własną odpowiedzialność i zrzeczenia się dochodzenia odszkodowania od serwisu w przypadku zapłonu. Dotyczy to nie kilkuset ale może kilkuset tysięcy aut z potencjalnym problemem. A jeździć autem które może się w każdej chwili zapalić to średni komfort.
Inny ciekawy przypadek to 440i mojego kolegi czyli nie diesel. Po odbiorze nowego auta do rozpadnięcia się silnika przejechał .... 6 km. Do domu nie dojechał. Odebrał auto z nowym silnikiem, a po kilku tygodniach samo się zapaliło podczas postoju pod jego firmą.
.
BMW lubi dym chyba .
Wiec nie widzę tej technologii.