Wreszcie mam parę chwil żeby również podzielić się wrażeniami z pobytu w LeMans. Najpierw foto:
http://www.fotosik.pl/u/simprez/album/1637160
(wartość artystyczna niska, za to ładunek sentymentalny ogromny
)
Na wstępie: wielkie i serdeczne podziękowania dla Michała za inicjację, sprawną organizację i koordynację wyjazdu dla kilku postrzeleńców (do których z dumą przynależę) - dzięki Niemu spędziłem jeden z najlepszych urlopów w życiu!
Wyjazd zdecydowanie nie byłby tak udany, gdybym nie mógł go spędzić wspólnie z Wami: niesamowitą załogą bordo Transportera i ekipą PCP, która na okazję LM24h 2014 postanowiła przeturlać się kilka km swoimi porszakami (bądź Westfaliami, tudzież klasycznymi Volvo
)
Życie na biwaku - niemal jak hipisowska komuna: wspólne noclegi, wspólny prowiant, wspólne boje z motorynkami ("Next time will be box!").
Ciężki piątek. 13-tego. Dojazd z przygodami. Potomkowie wikingów/orangutanów? na rondzie. Serdeczne powitanie na obozie.
Sobota. Śniadanie. Dyskusje o nadchodzącym wyścigu. O przeszłych edycjach. Bartek z Marcinem przytaczali ciekawostki, których wcześniej nie znałem. Lista obecności na okładce książki o 917. Potem I wypad na tor: WarmUp, Legendy, 918 PaceCar dla CarreraCup, CarreraCup i rój 60 porszaków wpadający w Porsche Curves. No i zaczyna się. Toyoty w ostrym natarciu od startu, Audi nadrabiają, Porsche spadają. Po 2h deszcz i kompletna wywrotka sytuacji w stawce. Haute couture - prezentacja płaszczy przeciwdeszczowych. Mostek Dunlopa, kiedy przesycha. Potem w dół, systematycznie przez parę godzin przedzieramy się w kierunku prostej na Mulsane. Kolacja w KFC przy najdłuższej prostej.
No i zaczyna się niedziela. Północ w Mulsane na najwolniejszym zakręcie. Drzemka na gołej trawie ze słuchawką Radia LM w uchu. Obudziła mnie cisza, kiedy po Corvettach zrobiło się 30sek spokoju. Potem Arnage. Nie zdzierżyłem, zostałem w busie na regenerację. Mieliście szczęście, że mnie dobudziliście
6.00 - powrót na biwak, sen, śniadanie, pakowanie, 12.00 - wyjazd. 919 prowadzi - jest super. 13.00 - wjazd na autostradę do Paryża - najpierw awaria lidera (20) potem zjeżdża 14. No i fabryczne 991gt3 też strajkuje.
Kuźwa. Trza będzie po powrocie nakleić na firmowe C5: 2014 Le Mans 24h winner!
Pożegnanie na lotnisku. Ja znowu osobno. Wieczór w Niemczech. Poranek w Holandii. Obiad w Balicach (szumnie nazywanych 'lotniskiem').
Skóra mi schodzi do dzisiaj. Ze snem też nielekko.
Było super! Za rok? Może gdzie indziej? (chciałoby się na Daytonę lub Bathurst, może chociaż Spa lub Zielone Piekło - już w tą sobotę!)