JLS napisał(a):
Mysle ze wiekszym problemem jest zdecydowany brak rozsadku jesli chodzi o przekraczanie szybkosci. Oserwujac czesto naszych ziomali na autostradach Austrii,Czech czy Niemiec wlos jezy sie na glowie. Niestety duza czesc z nich nie potrafi poruszac sie plynnie i z pokora po szybkich trasach o duzym nasileniu ruchu. Szczegolnie na terenie Niemiec podrozujacy "mistrzowie prostej" z PL na tablicy sa bardzo jaskrawie widoczni. Teoretyczny brak ograniczen szybkosci powoduje ze prostuje sie im noga w kolanie, jednakze tylko niewielu wie ze w razie kolizji przy szybkosci powyzej 130 km/h, na ogol uczestnik ktory jej nie spowodowal, dostaje Teilschuld czyli wine czesciowa.
Zaraz, zaraz...
W ciągu ostatnich dwóch tygodni zrobiłem 5700km po Polsce, Włoszech, Austrii, Niemczech.
Fantazyjna, a jednocześnie płynna jazda włoska, powinna być brana jako wzór. Zero korków w miastach typu Neapol, Rzym, Florencja, o pomniejszych nie wspomnę.
Nudy, brak refleksu, flegma, lajcik w Niemczech i Austrii. Siedzenie mi na ogonie paździerzami lub grubymi furami, bo jak Polak może jechać tak szybko takim autem, świadczy moim zdaniem o kompleksach co poniektórych kierowców.
W ciemnych Niemczech jeszcze gorzej, okolice Chemnitz, Drezna, Bautzen.
Alkohol, z normami podobnymi do włoskich, austriackich, powinien być dopuszczony.
Polacy jednak lubią do odcięcia, więc nie dziwmy się, że tzw. jedno pifko, robi 1,6 promila.
Po Toskanii, robiąc zakupy, nawet wypluwając spożyty trunek, i tak zapewne coś w organizmie zostanie.
Włosi mówią, że carabinieri nie interweniują, gdyż wszyscy z tych winnic żyją.
W sumie widziałem jeden samochód, co na toskańskich pagórkach zaliczył pole na ponad 2 tygodnie jeżdżenia.
Aha. Suszarka była jedna we Włoszech i ze 4 w Austrii koło Soelden, gdyż jakiś zlot fur od prosiaka wzwyż był w ostatni piątek.
Tylu Bugatti, Ferrari, prosiaków, angielskich wynalazków, Maserati, Lambo i innych w jednym dniu nie widziałem.
I te wredne psy na lasery ścigały...