Hej Jasiek!
Czytam Twoje wypowiedzi i wyczuwam ten stan emocjonalnego napięcia. Znam go, rozumiem. Zadajesz pytania, na które znasz odpowiedź - sam na nie odpowiadasz, albo sam sobie przeczysz.
Piszesz, że kluczowym będzie stan, a podajesz link do auta, które ma dziury w obu przednich błotnikach i dziurę w tylnym lewym (a to zaledwie słabe fotki). Na żywo zapewne emocje opadną - oby!
Chciałbyś korzystać i jeździć co chwilę po wodę oligoceńską
A za chwilę: "A na codzienne jezdzenie takiej staruszki chyba trochę szkoda...".
Ma być "możliwie oryginalna", bo "dodatki w postaci ospojlerowania" i inne "wynalazki", to świętokradztwo. A jednocześnie budżet i niechęć do kolejnych 20 lat czekania, by „obudzić się i stwierdzić, że nawet nie spróbowałem zrobić czegokolwiek żeby je mieć.”
Tu rodzi się pytanie: mieć, czy jeździć? Słyszałem kiedyś jak facet co montuje gaz w autach po pytaniu klienta, „czemu tak drogo?” – odpowiedział: - Chce Pan mieć gaz, czy jeździć na gazie?
I tu dochodzę do sedna sprawy. W moim odczuciu chciałbyś mieć najlepszy możliwy egzemplarz wymarzonego auta, w doskonałej kondycji, wyłącznie w oryginalnym fabrycznym stanie, z doskonałym lakierem, najlepiej żeby to był samochód, który można kupić od pierwszego właściciela - fanatyka, który jeździł nim tylko weekendowo, spokojnie, w bezdeszczowe dni, systematycznie do serwisu i do tego ma być to okazja cenowa mieszcząca się w wyznaczonym budżecie. Wiem, że teraz podniosło Ci się ciśnienie, puls skoczył, ale za nim odpiszesz ochłoń. Nie piszę tych wszystkich słów, by Cię rozjuszyć. Moim celem jest raczej pomoc w odnalezieniu swojej drogi. Czytając Twoje słowa czuję się jak w wielu momentach, kiedy kupowałem auta, które następnie naprawiałem latami i, albo nie cieszyłem się nimi wcale, albo bardzo krótko. Dziś wiem, że lepiej kupić takie auto, które będzie dawało frajdę co dzień. Ale to moje zdanie.
Mam też drugie wrażenie. Jedenastka jest dla Ciebie ideałem, którym jeszcze nie jeździłeś. Jeżeli będziesz miał możliwość przejedź się najpierw autem i to nie jeden raz. Przejedź się kilka razy w pewnych odstępach czasu tak, by w końcu jechać bez nadmiernych emocji. By móc sobie odpowiedzieć, czy to jest to czego naprawdę szukasz. Może wtedy będziesz mógł sobie odpowiedzieć, czy chcesz jeździć co dzień, czy też może tym autem źle Ci się jeździ i już go nie chcesz, a może właśnie chcesz tylko to jednak ma być ten jeden jedyny wychuchany i będzie stał w garażu dla samego stania, cieszenia oka właściciela i wyjechania raz kiedyś. A może odkryjesz w sobie żyłkę wiecznego remontowania i dopieszczania. Przyjedź na rajdy klasycznych samochodów, spotkaj się z kolegami, którzy mają takie auta. Pytaj, rozmawiaj, dotykaj. Przed monitorem kompa nie doznasz przyspieszenia, zapachu benzyny, opon, hamulców, nie poczujesz skóry na siedzeniach, kierownicy, nie będziesz wiedział, czy fotel jest wygodny, czy odpowiada Ci przesunięta kierownica… ech…
Poznaj ludzi! Dotknij jedenastkę! Znajdź swoją drogę!
Wszystkiego jedenastego!