patrico napisał(a):
Marek 991 napisał(a):
Moja poprzednia Carrera 997 była po wymianie silnika ( na gwarancji) jak co druga zresztą . Nie wiem co o tym myśleć .
odpowiem: trzeba potrafić obchodzić się z samochodami Porsche, jeśli ktoś nie trzyma się odpowiednich zasad, silniki padają
Nie zgodze sie... Obchodzenie sie z silnikiem nie zmienia faktu, ze maja one ewidentne wady konstrukcyjne (np za cienkie scianki cylindrow, zle rozmiary panewek, bledy w ukladach tlokowo-korbowych itd)
Dobre, wieczne,pancerne silniki porsche (poza pewnymi bublami) skonczyly sie w latach dziewiecdziesiatych. Oszczednosci, srubowanie osiagow, projektowanie silnikow bez zapasowych marginesow.
Owszem - katowanie na zimno mozna zaliczyc do zlego obchodzenia sie z silnikiem. Co jeszcze?
Wymiany oleju, filtrow, itp raczej wlaciciele prosiakow robia na czas.
No nie powiecie mi ze silniki cayenna, 3.4 w 911 czy ostatnie jednostki w 911 sa super udane i to wlasciciele je zabijają...
Wplyw na padanie silnkow moze tez miec fakt wydluzania obslugi serwisowej do absurdalnych wartosci (bo koszta) czy tez nie podawanie w instrukcjach koniecznych przebiegow przy ktorych nalezy sprawdzic w silniku chociazby slizgi napinajace lancuchy rozrzadu...
Rowniez w latach dziewiecdziesiatych firma wycofala sie z technologii by silniki byly naprawialne. Nie ma niczego nadwymiarowego, tlokow, mimo ze blok jest zrobiony w technologii umozliwiajacej zrobienie nadwymiaru. Oszczednosci? Jednorazówka?
Wiem, ze strasznie negatywna jest ta wypowiedz ale to tylko fakty zebrane razem. Mi jako mechanikowi ręce opadają....
EDIT:
Nie zmienia to faktu, ze Porsche jest jedyną, najlepszą i ukochaną dla mnie marką. Nawet nie biorę pod uwage niczego innego przy rozwazaniu zakupu auta. Ale to co się obserwuje w motoryzacji od kilku/nastu lat to jest dramat... Biorąc pod uwagę postep i technologię mozna wyprodukować calkowicie niezawodne, solidne auto ktore bedzie sluzylo latami. Tylko po co...