Ok troche czasu minelo. Auto od ok 2 tygodni ma sie dobrze i najwidoczniej problem nie wraca. Wiec moge co nie co opisac. Z gory przepraszam za dlugi post ale mialo byc dramatycznie i ze szczegolami, zeby nikt nie zarzucil ze cos pominalem
Pomijam diagnozy przez telefon nakazujace:
- kupic nowa/uzywana przepustnice i sie zglosic na wymiane
- kupic komputer z takim samym numerem i sie zglosic na przeprogramowanie
po za tym chyba wiekszych jasnowidzow nie spotkalem. Bylo paru, z ktorymi faktycznie rzeczowo sie rozmawialo ale na koniec przychodzilo do ustalenia terminu i tu pojawiala sie kwestia od za 2 tyg do za miesiac.
Koniec koncow auto trafilo do warsztatu ktorego po za bialymstokiem w ktorym mieli miejsce zeby zajac sie tematem od reki. Niestety juz nastepny dzien pokazal ze to mogl nie byc najlepszy pomysl ale wtedy jeszcze nie chcialem ulegac emocjom. Na zasadzie. Macie wizje to naprawiajcie. Na drugi dzien. Nie mozliwe: pokretna diagnoza okazuje sie strzalem w 10? Wlasciciel serwisu rzuca w sluchawke.
"Osobiscie przejechalem sie tym samochodem i wszystko jest ok."
Wieczorem przyjezdzam, place, odpalam i... na desce jak byly bledy tak sa. Staram sie byc spokojny. Wracam do warsztatu. Informuje o stanie faktycznym. Idziemy zobaczyc, ze auto wcale nie jest naprawione. Oddaje kluczyki, zostaje zwrocona kwota, ktora zaplacilem oraz jest mi obiecane ze na drugi dzien zawolaja prawdziwego fachowca od elektryki z zaprzyjaznionego warsztatu i on bedzie kontynuowal naprawe. Nie majac alternatywy zgadzam sie zostawic auto. Na odchodnego informuje mechanika ze winna najprawdopodobniej jest wilgoc, ktora w cieplym garazu odparowala, a po testowych kilku km w wilgotny dzien usterka wrocila. Niestety ta informacja zostala najprawdopodobniej pominieta gdyz na drugi dzien dostalem informacje, ze elektryk sprawdzil przepustnice i ona nie pracuje jak trzeba i ze zostala zamowiona nowa. Po upewnieniu sie, ze jesli to nie to to nie bede musial wymianiac sprawnej przepustnicy na nowa zostawilem temat nie majac wiekszych nadzieji i zaczalem szukac innego elektryka. W koncu znalazlem fachowca, ktorego w tej chwili nie pamietam kto mi polecil ale nr zapisalem na kawalku kartki. Dzwonie, rozmowa jest bardzo konkretna i w duzej mierze pokrywa sie z moimi domyslami. Pytanie o termin... odpowiedz, ze najlepiej jutro bo od poniedzialku ma umowionych klientow i moze byc roznie. Uspokojony cala sytuacja oczekuje kolejnego dnia. Na drugi dzien tel z pierwszego warsztatu i znow pozytywna informacja. Auto gotowe do odbioru. Draze teamt i sie dowiaduje ze to nei byla przepustnica. Gdyz po podstawieniu nowej problem nadal wystepowal. Wiec elektryk zaczal przepinac przekanziki i czyscic styki i znalazl bardzo brudny przekaznik. Mysle sobie robi sens i jade odebrac auto. Place... odpalam... bledow nie widac. Co prawda gdzies w glowie tlucze sie mysl ze pewnei znow im auto wyschlo ale mimo wszystko jestem dobrej mysli. Wracam do domu. Jest wszystko ok. Dzownie do drugiego mechanika i mowie ze chyba problem naprawiony, i ze przepraszam za problem. Na drugi dzien malzonka jedzie cajenka do pracy i zdaje raport - wszystko ok. Pare godzin pozniej dzwoni ponownie. Auto juz nie jezdzi. Szybki tel do drugiego mechanika. Mechanik rzuca szybkie pytanie gdzie stoi auto. Bo jest w terenie i moze podjechac moze mu sie uda cos poradzic, tak zeby nie trzeba bylo lawetowac. Niestety laweta okazuje sie konieczna. po 2 godzinach auto stoi w drugim warsztacie. Chwile pozniej informacja ze instalacja elektryczna jest mocno pogryziona przez myszy. i ze jesli uda sie to przez weekend zaizolowac to w pn auto bedzie do odbioru. A jesli nie to niestety ale umowieni klienci beda mieli pierwszenstwo i bede musial poczekac. Przychodzi poniedzialek. Mechanik mowi ze po za zaizolowaniem uszkodzen instalacji elektrycznej to jeszcze naprawil pogryzione przewody chlodzenia i usunal irytujaca awarie czujnikow parkowania. Ale chce auto pare razy polac woda i sprawdzic czy problem nie wroci. Umawiamy sie na kolejny dzien. Przyjezdzam. Auto w warsztacie faktycznie stoi w kaluzy wody, na miejscu otrzymuje wydruk z komputera na ktorym widac stan przed naprawa z adnotacjami pomiarami itp. Wszystko w fajnej, przejrzystej formie. Dodatkowo dostaje sporo zdjec, na ktorych jak na dloni widac uszkodzenia, ktore zostaly naprawione. A wszystko to w bardzo atrakcyjnej cenie. Na koniec nalezaloby podziekowac Panu (imie i nazwisko) elektro-mechanikowi z ElectricService z Bialegostoku przy ul. 42 Pułku Piechoty 78 bo w dobie wszelkiej masci naciagaczy, ubarwiaczy i innych pseudo fachowcow taki mechanik to skarb.