Elberoth napisał(a):
Moim zdaniem i tak zawsze winny jest ten co jedzie z tyłu. Możesz mieć do niego pretensje, że najpierw przyspieszył ze wszystkimi, aby chwilę później zahamować stając dęba, ale to nic nie zmienia w sensie prawnym. I tak zawsze to twoja wina, bo nie zachowałeś bezpiecznego odstępu.
Ja jak ostro hamuję, zawsze patrze w lusterko. Pomijając fakt, że nigdy nie robię takich numerów na światłach, bo wtedy wjazd w dupę murowany, a przynajmniej bardzo prawdopodobny. Ale facet dopiero był na kursie na prawko, więc czego tu wymagać ...
Zły jestem na siebie na maksa - ostatni raz wjechałem komuś w dupę ... 25 lat temu. 3 miesiące po odebraniu prawka. W tym czasie zrobiłem bezwypadkowo 700 tys km ...
PS. Jeszcze dziś odkryłem, że przestało działać zawieszenie pneumatyczne. Fura się nie opuszcza, ani nie podnosi. A w dniu wypadku działało na 100%, bo się nim bawiłem. Rachunek pewnie więc jeszcze wzrośnie. Ciekawe tylko, czy to uznają. Auto w piątek, czyli na 2 dni przed dzwonem, było na przeglądzie.
współczuwam i podejrzewam co czujesz i jak się czujesz,
może zapytam z innej strony...... jak jest z autem zastępczym tzn....czymś musisz się poruszać itd
mój znajomy jak uderzył Panamerą z 2014 roku w zwierzę to prócz napraw jeszcze ubezpieczyciel musiał pokryć koszt wypożyczenia auta (podobnego klasą) z tego co mi się obiło ok 1.000tys zł brutto za dzień taka przyjemność